Pobyt nasz w wiosce o nazwie Natal to właściwie przypadek. Szukaliśmy noclegu w Medanie, a niejaki Eru http://www.couchsurfing.org/profile.html?id=GKIUXXP, dotychczasowy mieszkaniec tego miasta, właśnie przeniósł się na wioskę. Nie znając jeszcze realiów drogowych Sumatry postanowiliśmy go odwiedzić, ponieważ w profilu ma wpisane, iż chce się uczyć naszego języka. Dojazd zajął nad dwa dni, ale z perspektywy czasu twierdzę, że było warto. Eru gościł nas 4 dni nie szczędząc dla nas czasu i troski pokazując nam krok po kroku co Natal ma do zaoferowania. Pomagaliśmy podlewać jego plantację melonów, dzieciaki z liceum zorganizowały dla nas ognisko nad brzegiem morza, codziennie nawiedzały nas tabuny dzieci, żeby chociaż zapytać nas skąd jesteśmy i popatrzeć co białas z plecakiem tu w ogóle robi. Każdego wieczoru jedliśmy nasi goreng z męską częścia okolicy, między innymi z rybakami, których w Natalu nie brakuje. Słuchaliśmy opowieści o tradycjach, przyzwyczajeniach i otym jak ludzie funkcjonują na Sumatrze. Wzbudzaliśmy ciągłe zainteresowanie, co na dłuższą metę męczy, jednak jeśli ktoś dysponuje czasem gorąco polecam napisać do Eru, który z wielką przyjemnością was ugośći. Jest on jednym z tych, który próbuje coś tam zmienić i rozpocząć rozwój miasta i nastawienie ludzi w kierunku rolnictwa i turystyki. Jest to inteligenty młody człowiek, któremu warto swoim przyjazdem w tym pomóć.