Gdyby wam przyszło nocować na lotnisku w Sajgonie to nie ma z tym największych problemów. Aby wejść na piętro z odlotami należy przy wejściu pokazać bilet lotniczy, jednak jeśli wchodzisz pewnym krokiem, masz tylko jeden plecak i jesteś biały strażnicy nie powinni o to zapyć. Nic tylko rozłożyć karimatę na uboczu i spać do rana. Z lotniska, a dokładnie z krajowego terminalu do centrum (Binh Thanh market) odjeżdza miejski autobus nr 112, można go złapać na ulicy przed wejściem na terminal, w miejscu gdzie żółtą linią narysowany jest prostokąt. Bilet kosztuje 5000VND.
W dzielnicy backpakerskiej jest dużo miejsc, gdzie można dość tanio zjeść popijając piwem Saigon, które kosztuje 10000 VDN (1,67zł). Miło przywitać kraj, w którym wreszcie stać cię na alkohol inny niż whisky czy wódka, a zamiast ryżu mieć możliwość zjeść bagietkę. Jest też stoisko, gdzie panie robią pyszne soki ze świeżych owoców za 18000VND, o których istnieniu raczej w Polsce nie ma się pojęcia. Mój ulubiony miks to guawa i sirsak. Ulice tęnią życiem, a wokół przechadzają się różni sprzedawcy z co chwila ciekawszym towarem. Znajdziesz też takich, którzy zechcą wyczyścić albo skleić ci buty.
Pomijając ulice, które same w sobie są atrakcją, odwiedziliśmy muzeum Wojny Wietnamsko - Amerykańskiej (War Remnants Museum). Godziny otwarcia: 7:30AM - 12PM, 1:30PM - 5PM, bilet wstępu kosztuje 15 000VND. W muzeum znajduje się sporo eksponatów broni, zdjęć z pola bitwy i ofiar wojennych oraz duża dawka informacji, która jak się można domyślać jest przedstawiona z jednego punktu widzenia. Największe jednak wrażenie robią czołgi i samoloty stojące przed budynkiem, które uważam, że warto zobaczyć.
Ho Chi Minh to miasto opanowane przez skutery, a większe pojazdy to tylko taksówki i autobusy. Jest ich niesamowicie dużo, jeżdzą szybko przepychając się między sobą na wszelkie sposoby, a do tego przewożą na nich niemal wszystko, po stoły, kury czy świnie. Prawdziwy Sajgon.
Jako, że w Wietnamie nie jest konieczne posiadanie prawa jazdy powstał pomysł, aby przemierzyć go kierując się na północ na motorze. Po kilkudniowych poszukiwaniach, wertując ogłoszenia sprzedaży w internecie oraz na ulicy; staliśmy się właścicielami Hondy Win za 300$. Ogłoszenie znaleźliśmy na stronie vietnam.craigslist.org. Honda miała na imię Mandy, kóre było umieszczone na jej siedzeniu. Któregoś dnia Michał zauważył, że Mandy stoi dokładnie przed naszym hostelem i dzwoniąc na numer z ogłoszenia okazało się, że jej właścicielka leży na łóżku obok, w dormie, w którym mieszkaliśmy. Bardzo szybko dokonaliśmy transakcji, stając się zmotoryzowanymi "obywatelami" Wietnamu, zmieniając imię Mandy na DUPKOLOT.
Nocleg: Znalezione na hostelbookers.com :Halo Guest Hosuse, w samym centrum Sajgonu; 228 De Tham ST., łóżko w dormie za 126000VND, przemiła obsługa, wifi, klimatyzacja, gorąca woda, świetne warunki i super śniadanie.
Polecam.
lindatran@vinatoday.vn