Na terenie Hong Kongu występuje największe zagęszczenie ludzi na świecie, jest ich na tyle dużo, że tworzą się korki na chodnikach. Niesamowita mieszanka kulturowa; mnóstwo Hindusów sprzedających zegarki, Arabów i murzynów w wielkich turbanach, Chińczyków oraz trochę zachodnich twarzy. Naokoło wysokie bydynki mieszkalne, drapacze chmur, wszędzie sklepy znanych na całym świecie marek, na drogach drogie samochody i ludzie, gdzieś ciągle biegnący. Główna atrakcja to wjazd tramwajem (28$HK w jedną stronę, 40$HK w obie strony) na wzgórze, z którego rozpościera się widok na zatokę i najwyższe budynki, które po zmroku wystawiają świetlne przedstawienie. Przy kasie biletowej do tramwaju można od razu kupić bilet na obrotową platwormę widokową, która znajduje się na dachu galerii handlowej. Od razu powiem, iż kupno tego biletu można sobie odpuścić ponieważ zaraz po wyjściu z tramwaju znajduję się ścieżka spacerowa, z której widok jak sądzę jest równie dobry i oczywiście za darmo. Pojawił się pomysł, aby rozstawić gdzieś namiot by móc trochę dłużej podziwiać budynki, ale dookoła wszędzie jest stromo i nie znależliśmy żadnego odpowiedniego miejsa. Ze wzgórza można wrócić taniej miejską komunikacją, ale jadąc tramwajem w dół ma się rzadką możliwość oddania się złudzeniu optycznemu, że budynki są krzywe i za chwile runą. Dobrym sposobem na powrót z wyspy Hong Kong na wyspę Kowloon jest co chwila kursujący statek o nazwie Star Ferry, z którego można podziwiać wieżowce płacąc za bilet 2$HK (kursuje od 7 do 23). Kolejną atrakcje jakie zaliczyliśmy były muzea, do któych w środy wstęp jest za darmo. Jako pierwsze odwiedziliśmy muzeum histori Hong Kongu, które uważam za warte polecenia. Ekspozycje są nowoczesne i całkiem ciekawe, a projekcje filmowe świetnie tłumaczą każdy etap istnienia tego miasta począwszy od powstawania wysp przez okupację japońską, aż do oddania władzy nad Hong Kongiem przez Anglików w ręce chińskie w 1997 roku. Tuż obok, znajduje się muzeum nauki, które nieco przypomina nasze Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Ceny w sklepach spożywczych nie są drastycznie wyższe niż w kontynentalnych Chinach, jednak by zjeść coś na ulicy trzeba dużo więcej zapłacić, a najtańsze dania to koszt około 20$HK. Warto przed wizytą w te strony zakupić sobie kilka zupek chińskich. Próbowaliśmy usilnie znaleźć couchsurfing, ale ostatecznie wylądowaliśmy w najbardziej znanej melince na wyspie Kowloon, czyli w siedemnastopiętrowym Chungking Mansion, gdzie znajdują się tysiące hosteli, podobno oferujące najtańsze pokoje. Od wejścia atukują Hindusi, aby zaprowadzić cię do ich hostelu oczywiście mówiąc "Special price for you my friend!". Zrobiwszy mały obchód po piętrach ulokowaliśmy się w dormie w Traveller Hostel na szesnastym piętrze, płacąc za jedno łóżko 65$HK. Każde piętro to inny świat i polecam mały spacer bo budynku, w którym jest wiele do odkrywania. Na korytarzach przewija się mnóstwo dziwnych ludzi, a wieczorami tworzą się długie kolejki do wind. Wracając do naszego hostelu, to trafiliśmy na dość nietypowego współlokatora, u którego po kilku dniach obserwacji zdiagnozowałam maniakalne zbieractwo. Dziadek katalogował w wielkim zeszycie każdą przyniesioną rzecz, a uwierzcie, że każdego wieczoru przynosił jakąś siatkę pełną różnych przedmiotów, które inni wycenili na tyle, aby je wyrzucić. Jego rzeczy zagracały nie tylko jego łóżko tak, że już ledwo się na nim mieścił, tworząć pokaźną górkę, ale przejście w pokoju i korytarz hostelu. Byliśmy świadkiem rozmory z właścicielem, który delikatnie poganiał go, aby zaczął robić z tym porządek. Niesamowite było to jak trudno mu było wyrzucić choćby jedną pustą reklamówkę czy gazetę z przed miesiąca. Bardzo chciałabym wiedzieć ile czasu już mieszkał w tym hostelu, że udało mu się, naznosić tam, aż tyle gratów. Obsługa hostelu była całkiem spoko i całe szczęscie pomimo klimatu melinkowego pani świetnie umiała sprzątać łazienki. Wybierając się gdzieś wieczorową porą, warto pamiętać, że komunikacja miejska szybko przestaje działać, prawdopodobnie o godzinie 23.
Do granicy chińskiej do miasta Shenzen najłatwiej i najtaniej (35$HK) można dotrzeć metrem, jadąc na stację Lo wu lub Lok Ma Chau. Granicę przekracza się pieszo.