Przejazd przez granicę odbywa się bezproblemowo: uśmiech, paszport pieczątka i jedziemy.
Noc mieliśmy spędzić na stacji beznzynowej za pozwoleniem właściciela i pracowników. Herbatka, mandarynka, krótko mówiąc przyjęli nas jak trzeba. Pe pewnym czasie do akcji wkroczyła pewna stara babuszka, która prawdopodobnie była właścicielką czegoś tam i za sprawą jej zaburzeń umysłowych kazała nas natychmiast eksmitować z kanapy. Babuszka wkroczyła z pięściami i mimo chęci wszystkich tam obecnych byliśmy zmuszeni opuścić lokal. Panowie ze stacji przepraszali nas mówiąc, że nie ma rady na babkę i z uśmiechem wsadzili nas do taksówki, która miała nas zawieśc do najbliższego hostelu.