Geoblog.pl    dodka    Podróże    Autostopowe wojaże od marketu do marketu czyli Azja 2012    Studenckie życie
Zwiń mapę
2012
17
wrz

Studenckie życie

 
Chiny
Chiny, Guilin
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 31743 km
 
To miasto na chwilę stało się naszym domem dzięki gościnności małego Chińczyka
Jerrego o wielce otwartym umyśle i świetnych pomysłach aktywnego spędzania czasu. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych informacji o tym jak funkcjonują Chiny i jak wygląda tutaj prawdziwe życie. O tym, że rząd pozwala małżeństwom na posiadanie tylko jednego dziecka zapewne słyszeliście, ale kara w wysokości 5000Y za posiadanie kolejnego była zaskoczeniem. Podobno w przeszłości było to bardziej rygorystycznie przestrzegane, a gdy rodzina nie miała pieniędzy, żeby zapłacić do domu pukał komornik. Przedstawiane w literaturze statystyki na temat ilości ateistów w Chinach (90%) wydawały mi się zakłamane, ale rzeczywiście w ich życiu po prostu nie ma czasu ani miejsca na wiarę, co potwierdził nasz kolega. Dużo padało pytań na temat tego jak zarabiają nasze rodziny i jak wyglądają rządy w naszych państwach. Jerrego ojciec jest emerytowanym nauczycielem uczącym w szkole podstawowej, którego pensja wynosiła 1000Y. Jego starszy brat porzucił szkołę w wieku 15 lat podobnie jak wielu nastolatków w Chinach, aby pracować w fabrykach i najmniej płatnych pracach fizycznych. Jego bratu w póżniejszym wieku udało się rozkręcić własny biznes, ale podobno większość młodych ludzi do końca życia pracuje w tym samych zakładzie pracy. Jednym z najbardziej pożądanych tu zajęć jest bycie politykiem i praca w rządzie, gdyż daje to wiele benefitów w życiu, ale jak wszędzie trzeba mieć odpowiednie znajomości i dodatkowo istnieje olbrzymi problem z korupcją. Oczywiście Chińczycy wszystko robią w grupach i nie mają potrzeby bycia indywidualistą, a takie zjawisko jak prywatność jest im zupełnie obce; doskonałym przykładem są publiczne toalety. Sikajmy wszyscy razem! Drzwi do kabiny to na prawdę rzadkość i oczywiście sika się do dziury w podłodze. Do tego są mistrzami wśród azjatyckich narodów w głośnym harkaniu, pluciu, mlaskaniu i ciapaniu. Im więcej odgłosów wydają podczas jedzenia, tym bardziej im smakuje. Co do weekendowych pomysłów Jerrego to zabrał nas na wędrowną wycieczkę ze stuosobową grupą, która co sobotę jeździ w inne miejsce, aby wspólnie spędzić wolny czas, pojeść kluski i się trochę powygłupiać, a co lepszy to i wódeczkę wypije. Pominę fakt, że pojechaliśmy na trzy autokary i idąc ścieżką trekingową pod wodospad miało się wrażenie, że stoi się w kolejce. Za to jak oni się bawią i jak wyluzowani potrafią być, gdy nie są w pracy było na prawdę miłym zaskoczeniem. Częstowali nas wszystkim co się dało i widać było, że strasznie się cieszą, że do nich dołączyliśmy. Aparaty pstrykały co nie miara.
Innego dnia Jerry zaś spakował ponton i zabrał nas na mały spływ rzeką Li, a żeby tego było mało powiedział, że możemy na tygodniu pożyczyć ponton i spłynąc do Yangshuo.
Mieliśmy odmówić?

Zapraszam na darmowy internet na Guilin University of Electronic Technology, do którego można dojechać jadąc na końcowy przystanek autobusu nr 10 (1Y). Wystarczy wejść na teren uczelni i w budynku biblioteki na prawo od wejscia stoją biurka, gdzie można podpiąc kabel do laptopa i internet gotowy bez chińskiego dowodu, który bywa wymagany w kafejkach.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
BoRa
BoRa - 2012-11-26 20:42
Ciekawe.
 
 
zwiedziła 10% świata (20 państw)
Zasoby: 155 wpisów155 42 komentarze42 382 zdjęcia382 0 plików multimedialnych0