Po wyjątkowo niesympatycznym przyjęciu nas w Urumczi, Kaszgar okazał się całkiem przyjaznym miejscem, ale to właśnie tutaj uświadomiłam sobie, że trzeba na dobre pożegnać się z tropikami i przyzwyczaić do temperatur bliskich zeru. Najwyższy czas kupić rajtuzy! Szybko znaleźliśmy bardzo przyjemny hostel - Pamir Youth Hostel, gdzie za łóżko w dormie z kartą członkowską Hostelling International zapłaciliśmy 40Y. Hostel Pamir można znaleźć w samym centrum na prawo od meczetu. Mimo, iż ciągle jesteśmy w Chinach wszystko dookoła się zmieniło: mieszkańcy to Ujgurzy z zupełnie innymi rysami twarzy, bez skośnych oczu i nie rzadko z jasną tęczówką, wyznawaną religią jest islam co rzutuje także na odmienny ubiór mieszkańców. Do tego podstawa żywieniowa jaką był ryż, zamienił się na mączne placki. Największą atrakcją tego miasta jest niedzielny bazar, gwarny kolorowy, gdzie sprzedaję się niemal wszystko od jedzenia po narzędzia czy ubrania. Wrażenia nie do opisania więc zapraszam do zdjęć poniżej. Zajadając winogrona za 1Y za kilogram wyruszyliśmy na poszukiwanie starej kaszgarskiej zabudowy. I tutaj już da się zauważyć chińską interwencję, a mianowicie to co stare zostaje burzone, a na to miejsce buduje się nowe "stare" budynki. Ostało się jeszcze kilka domów w okolicach bazaru i w niektórych bocznych uliczkach, ale ewidentnie Chińczycy tylko czekają, aż wszystko wyniszczeje i po prostu runie. Myślę, że to ostatni moment, aby zobaczyć jeszcze kawałek przeszłości, gdyż za kilka lat wszystko będzie staro-nowe w otoczeniu wieżowców. Po dwóch dniach pakujemy się do autobusu jadącego do Taszkurganu płacąc 52Y za osobę. Bilety z jednodniowym wyprzedzeniem można kupić na dworcu po godzinie 18.